Zarabianie w internecie – co robić a czego nie robić?

Zgubiony portfel – co zrobić w takiej sytuacji?

Jako że jednym ze sposobów promocji jest udzielanie sie na forach i blogach o tej samej tematyce (zarabianie w internecie) wpisałem w Google odpowiednie frazy i przystąpiłem do ataku.

Nie masz pojęcia jakie było moje zdziwienie, kiedy na pierwszych miejscach, pierwszych stron wyszukiwania znalazłem blogi i fora traktujące w zasadzie tylko o systemach GPTR (Get Paid To Read) czyli zarabianie na klikaniu w banery, wypełnianie płatnych ankiet i czytanie płatnych maili itp rzeczy, na których pewnie można zarobić kilka dolarów w miesiącu tracąc masę czasu i energii na wykonywanie właśnie w/w czynności. Nie wiem, czy zdajesz sobie sprawę, ale te formy (nie)zarabiania w internecie promowane są przez ludzi, którym się wydaje, że można zarobić bez pracy. Ja to nazywam…

…Systemem Jeleni – czyli jak nie zarabiać w Internecie

Jak wiadomo systemy GPTR to wielopoziomowe programiki partnerskie, więc (nie)zarabianie polega na tym, że rejestrujemy się u jakiegoś dostawcy reklam i raz dziennie otrzymujemy ileś tam banerów do kliknięcia, za które otrzymujemy wynagrodzenie (jaka szumna nazwa) w wysokości ok 0,01 $ za kliknięcie. Średnio jest to 5 – 10 banerów dziennie, co daje zarobek 0,05 lub 0,1 $ dziennie. Łatwo policzyć, że przez 30 dni możemy zarobić zawrotną kwotę ok 3 $ no ale od czego jest program partnerski. Taki delikwent – jeleń (nie obrażając tych fantastycznych zwierząt), który zarejestrował się w takim GPTR, a juz nie daj Boże w kilku lub kilkunastu podobnych nie będzie przecież tracił czasu na klikanie setek banerów, bo to zajmuje ładnych kilka godzin dziennie! tylko wykorzysta program partnerski i poleci innym jeleniom ten debilny proceder i niech inni na niego „klikają”.

Niestety ci inni głupkami nie są (za to są jeleniami), więc co zrobią? No przecież też nie będą tracić czasu na debilne klikanie, tylko zrobią to samo co ich up-line – polecą klikanie innym. Itd itd. Tak o to w szybkim czasie powstaje ogromna sieć „klikaczy” jeleni, którzy nic nie zarabiają (bo nie klikają, ileż można klikać…), ale tworzą przeogromna sieć, niestety martwą sieć. Tak sobie teraz pomyślałem, że jakby ich wszystkich wpisać do jednego z MLM i każdy by kupił chociaż po kilka produktów w miesiącu dla siebie, to mielibyśmy mega-rozkwit świeżych milionerów internetowych

Wniosek jaki mi się nasunął, to że pod frazą „zarabianie w internecie” lub podobnych nie znajdziemy ludzi gotowych na prawdziwe możliwości internetowego zarabiania, może jakiś odsetek dociekliwych, którzy wykażą trochę zaangażowania i przebrną przez te tony shitu. Na początku tego wpisu wspomniałem też o blogach traktujących o zarabianiu. Z nimi sprawa jest podobna. Na palcach jednej ręki można policzyć te wartościowe i co gorsza te właśnie wartosciowe blogi wcale nie są na pierwszych miejscach wyszukiwania na kluczowe frazy o zarabianiu w internecie.

Najsmutniejsze w tym wszystkim jest to, że ogromna ilośc blogów nie jest w ogóle aktualizowana. Pomijając juz temat tych blogów – klikanie w banerki rzecz jasna, większość z nich posiada ostatnie wpisy z lat 2006, 2007, a w porywach 2009. Niestety nie da się zarobić w Internecie nic nie robiąc Szkoda tylko, że żeby dotrzeć do wartościowych forów lub blogów trzeba się wykazać cierpliwością i kreatywnością w wyszukiwaniu, ale może to i dobrze, bo z tego wynika, że nie każdy zasługuje na internetowe zarabianie, a za takich partnerów e-biznesowych (jak z koziej, a raczej jeleniej dupy trąbka) z pod znaku „zarabianie w internecie” to ja bardzo podziękuję.