Elekcje trwają w najlepsze i nic nie zapowiada na razie, że wszyscy wrócimy do szkoły na znanych nam sprzed pandemii warunkach. W zasadzie wręcz przeciwnie dziś wszyscy są zgodni: powrót do szkoły jest możliwy tylko z zachowaniem zasad reżimu sanitarnego i najlepiej w okrojonych grupach. Tymczasem elekcje denerwują coraz mocniej, szczególnie te roczniki, które w tym roku piszą swoje egzaminy.
Elekcje męczą bardziej, niż lekcje tradycyjne
Chyba nikogo nie dziwi już, że ciężej jest nam przetrwać elekcje. Ma na to wpływ kilka czynników i lenistwo uczniów niekoniecznie jest jednym z nich. Siedzenie cały czas w jednym miejscu, wpatrywanie się w czarny ekran, brak dostępu do świeżego powietrza i masa rozpraszaczy sprawiają, że uczniowie nie radzą sobie z najprostszymi zagadnieniami. A oczekiwanie od nich albo od rodziców, że zaczną od razu świetnie pracować, w zupełnie nowej sytuacji jest niczym innym, jak przerzucaniem odpowiedzialności za działanie systemu na te jego ogniwa, które nigdy wcześniej nie były do tego zmuszane. Jeśli uczniowie sobie obecnie nie radzą, to oznacza, że nie byli przygotowani na nową sytuację.
Nie chcemy brać udziału w elekcjach
Nikt nie chce siedzieć na lekcjach, których nie lubi, nie ważne, czy ma dziesięć, szesnaście czy trzydzieści lat. Kiedy mamy możliwość robienia czegoś innego w tym czasie, chętnie z tego korzystamy. I nie jest to w ogóle coś niewłaściwego, a raczej świadczy o zaradności młodych osób. Z ich punktu widzenia siedzenie na lekcji, która zupełnie im się nie przyda ani nie ma potencjału, żeby ich zainteresować, to zwykła strata czasu. A mimo to nauczyciele, a czasem także rodzice, robią wszystko, żeby dzieci i młodzież marnowały swój czas i energię. I często to właśnie my jesteśmy uważani za leniwych czy nieokazujących szacunku, kiedy to dorośli nie szanują naszego czasu.
Elekcje nas zniechęcają
To część pracy, o której głośno się nie mówi, ale na nasze nastawienie do elekcji najmocniej wpływa to, jak wygląda ich przebieg. A to w większości wypadków tylko męczące dla uczniów i nauczycieli formalności. Nauczyciele denerwują się, że nikt im nie odpowiada, a uczniowie denerwują się, gdy nauczyciel nie potrafi im niczego wytłumaczyć i marnuje czas na ogarnianie swojego sprzętu. To wszystko sprawia, że elekcje mocno nas męczą i sprawiają, że nasza niechęć do nauczycieli rośni do ogromnych rozmiarów, zwłaszcza jeśli ci nie są zainteresowani nauczaniem nas porządnie, ale jak najszybszym nadrobieniem materiału i wyjściu na przerwę na kawę.